Skamieniałości sprzed 180 mln lat w Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ

Skamieniałości sprzed 180 mln lat w Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ

Ekspozycja Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ wzbogaciła się o wyjątkowe eksponaty. To dwie blisko trzymetrowej długości płyty z jurajskimi skamieniałościami z okolic Holzmaden w Niemczech. Jedna z nich to skamieniała kolonia liliowców z rodzaju Seirocrinus, a druga zawiera niemal kompletny szkielet ichtiozaura z rodzaju Stenopterygius. To prawdopodobnie największe w polskich zbiorach tego typu skamieniałości.

Eksponaty zostały zakupione do zbiorów Gabinetu Mineralogicznego UJ w połowie XIX w. i do niedawna spoczywały w magazynach. Dziś po ponad 170 latach od ich zakupu, burzliwej historii i starannej konserwacji można znowu podziwiać te piękne skamieniałości.

180 milionów lat temu

We wczesnej jurze, ok. 180 milionów lat temu, większość obszaru dzisiejszej Europy Środkowej zajmowało płytkie morze, zamieszkiwane m.in. przez amonity, belemnity oraz kolonie liliowców, bliskich krewniaków rozgwiazd podobnych do ogromnych kwiatów. W morzu królowały drapieżne gady: przypominające współczesne delfiny ichtiozaury, długoszyje plezjozaury i wielkie morskie krokodyle.

Szczątki tych zwierząt zaczęto odkrywać w rejonie Holzmaden już w XVI w., a w pierwszych dekadach XIX w. rozpoczęto ich systematyczne badania. Odsłonięcia łupków posidoniowych z tamtych okolic to unikalne stanowiska paleontologiczne, tzw. Fossillagerstätte (czyli „magazyn skamieniałości”), w których znajdowane są doskonale zachowane skamieniałe szczątki morskich zwierząt. Szczególnie znane są dzięki kompletnym szkieletom gadów morskich. Wśród bezkręgowców największe wrażenie robią doskonale zachowane, często zastąpione złotym pirytem ogromne kolonie liliowców, z których największa ma długość 18 m.

175 lat temu

Płyty ze skamieniałymi szczątkami ichtiozaura i kolonii liliowców z Holzmaden zostały zakupione w latach 1849-51 do zbiorów Gabinetu Mineralogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz z dwoma gipsowymi odlewami innych mezozoicznych gadów (plezjozaura i morskiego krokodyla). Płyty zawisły w budynku Collegium Phisicum przy ulicy św. Anny 6 w Krakowie, gdzie ówcześnie mieścił się Gabinet, którego kontynuatorem jest Instytut Nauk Geologicznych UJ.

Niewiele wiadomo o historii płyt w pierwszej połowie XX wieku, na co wpływ ma burzliwa historia uniwersyteckiej geologii i jej zbiorów. W międzyczasie skamieniałości poddane zostały kilkukrotnym, niezbyt fachowym renowacjom. Płyta z liliowcami, prawdopodobnie pod wpływem wilgoci, rozpadła się na mniejsze fragmenty, które scalono przy pomocy gipsu. Białe łączenia najwyraźniej utrudniały odbiór skamieniałości, więc pokryto ją warstwą farby. Prace konserwatorskie ujawniły, że zamalowywano ją potem jeszcze trzykrotnie. Płytę ze szkieletem ichtiozaura i gipsowe odlewy również pokryto kilkoma warstwami czarnej farby, być może po to, by wizualnie dopasować je do liliowców. Nie wiadomo kiedy pierwszy raz pomalowano płyty, jednak warstwa farby tak bardzo zatarła detale, że już w latach międzywojennych sądzono, że wszystkie cztery okazy są niezbyt wartościowymi odlewami z gipsu i tak opisywano je w inwentarzach kolekcji geologicznych UJ.

W drugiej połowie lat 70. XX wieku płyty przeniesiono do budynku Collegium Geologicum – nowej siedziby Instytutu Nauk Geologicznych i Muzeum Geologicznego UJ przy ul. Oleandry 2a. Wtedy także ostatni raz zostały pomalowane na czarno i zawieszone jako dekoracja korytarza.

2 lata temu

W 2017 roku, wraz z przenosinami geologów na Kampus 600-lecia Odnowienia UJ, kolekcja Muzeum Geologicznego została włączona do nowej jednostki – Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ. Płyty pozostały jednak w ING UJ, gdzie z powodu braku możliwości odpowiedniego wyeksponowania w nowym budynku przeleżały kilka lat w magazynach.

Kwerenda XIX-wiecznych inwentarzy zbiorów, dokonana przez kustosza kolekcji geologicznej CEP, dr. Bartłomieja Kajdasa zasugerowała, że płyty z liliowcami i ichtiozaurem to oryginalne skamieniałości, co potwierdziły ich szczegółowe oględziny. W lipcu 2022, w porozumieniu z dyrektorem ING UJ, dr. hab. Mariuszem Kędzierskim, prof. UJ okazy zostały przekazane do kolekcji CEP UJ. Dyrektor Centrum dr Robert Czuchnowski, prof. UJ zdecydował o przeprowadzeniu profesjonalnej konserwacji zarówno skamieniałości jaki i gipsowych odlewów. 

Przywrócenie płyt do stanu pierwotnego zajęło ponad rok. Ich odnowieniem zajęli się konserwatorzy dzieł sztuki z firm ICOS (konserwacja ichtiozaura) oraz Argentum (liliowce oraz gipsowe odlewy). Metodami stosowanymi w konserwacji rzeźby usunięto warstwy farby, odczyszczono powierzchnię skamieniałości, uzupełniono gipsy, zabezpieczono, ustabilizowano i zamontowano w ramach wszystkie płyty. Żmudna praca konserwatorów przyniosła doskonałe skutki, dzięki czemu po prawie dwóch latach unikalne eksponaty zostały wyeksponowane – zawisły w Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ, w jego części poświęconej historii życia na Ziemi.

Tekst: B. Kajdas, P. Hałat /uj.edu.pl/

Starożytne wirusy w badaniach naukowców z UAM

Starożytne wirusy w badaniach naukowców z UAM

Wyniki badań nad starożytnymi wirusami infekującymi bakterie zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Communications. Naukowcy z Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu dokonali pierwszej rekonstrukcji genomów starożytnych bakteriofagów (wirusów atakujących bakterie) z jelita ludzkiego, datowanych na ostatnie 5000 lat.

Badania obejmują kilkaset bakteriofagów, mających istotne znaczenie dla funkcjonowania mikrobiomów. – Najbardziej zaskakujące było wykrycie wirusa, niemal niezmienionego od 1300 lat, w skamieniałych odchodach ludzkich znalezionych w meksykańskiej jaskini – mówi dr Andrzej Zieleziński. – To odkrycie rzuca nowe światło na złożoną historię ewolucyjną bakteriofagów, dotychczas powszechnie uważanych za szybko ewoluujące wirusy oraz przyczynia się do lepszego zrozumienia dynamiki między wirusami a bakteriami – dodaje naukowiec z UAM.
Artykuł opublikowany w Nature Communications jest wynikiem pracy magisterskiej laureata grantu MNiSW Perły Nauki – Piotra Rozwalaka oraz jego opiekunów naukowych: dr. Andrzeja Zielezińskiego i dr. Jakuba Barylskiego, we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie oraz Uniwersytetu w Greifswaldzie, Niemcy.
Artykuł dostępny jest pod adresem: https://www.nature.com/articles/s41467-023-44370-0

Onkokosmetyki z naukowej półki

Onkokosmetyki z naukowej półki

Trzy chemiczki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu opracowały skład kremu przeznaczonego dla osób po leczeniu czerniaka, których skóra potrzebuje nawilżenia i uelastycznienia. Kosmetyk dopiero za kilka tygodni pojawi się w sprzedaży, a już zbiera nagrody na imprezach branżowych.

Czerniak jest jednym z najbardziej agresywnych nowotworów skóry. Chorują na niego ludzie na całym świecie. Tylko w Polsce rocznie notuje się około 2,5 – 3 tys. zachorowań zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn, z czego około 1,5 tys. wykrywanych jest w stadium zaawansowanym lub rozsianym.

Lekarze szacują, że liczba czerniaków podwaja się co 10 lat. Jak podają na swoich stronach internetowych wojewódzkie stacje sanitarno-epidemiologiczne, szczególnie zagrożone chorobą są osoby: o jasnej karnacji, rudych lub blond włosach, niebieskich oczach, licznych piegach, o dużej liczbie znamion barwnikowych, znamion w miejscach drażnienia, które doznały oparzeń słonecznych, zwłaszcza w dzieciństwie, słabo tolerujące słońce, opalające się z dużym trudem lub wcale, przebywające w pełnym słońcu dłużej niż godzinę dziennie, u których w rodzinie występowały przypadki czerniaka lub innych nowotworów skóry, korzystające z solarium.

– W przypadku nowotworów w początkowym stadium rozwoju usuwany jest fragment skóry z marginesem zdrowej tkanki – tłumaczy dr Justyna Kozłowska z Katedry Chemii Biomateriałów i Kosmetyków Wydziału Chemii UMK. – Po zabiegu miejsce ingerencji chirurgicznej zostaje zabezpieczone jałowym opatrunkiem oraz zabandażowane. Dochodzi wówczas do naturalnych procesów regeneracji tkanki. Niezwykle ważna jest pielęgnacja po usunięciu zmiany nowotworowej. Skórę należy wówczas intensywnie nawilżać, by wzmocnić barierę naskórkową i przywrócić jej elastyczność.

Onkokosmetyki

W Polsce nie ma ściśle określonych warunków, procedur, wymagań prawnych, które musiałby spełnić kosmetyk, by nazwać go onkologicznym. Dlatego nazwa „kosmetyki onkologiczne” została nadana grupie produktów nie ze względu na ich skład czy działanie, ale by określić grupę docelową osób, do których są skierowane – w trakcie, lub po leczeniu onkologicznym. – Analizując rynek, zauważyłyśmy, że jeśli chodzi o skład,  preparaty dostępne w tej kategorii tak naprawdę niewiele różnią się od innych zwykłych kremów czy emulsji pielęgnacyjno-nawilżających – mówi dr Beata Kaczmarek–Szczepańska z Katedry Chemii Biomateriałów i Kosmetyków Wydziału Chemii UMK. – Nie oceniam, czy są dobre czy złe. Podkreślam jedynie, że analiza ich składu przez specjalistki pokazała, że działają głównie nawilżająco, co nie jest szczególnym osiągnięciem, bo to właściwość większości kosmetyków.

Pomysł na produkcję specjalistycznego kremu zrodził się przypadkiem. Dr Kaczmarek–Szczepańska prowadziła badania związków naturalnych o działaniu przeciwnowotworowym. W ich trakcie okazało się, że znalazła taki, który w określonym stężeniu hamuje rozwój czerniaka. Chemiczki na razie nie chcą zdradzać, co to za związek.

W badaniach laboratoryjnych zaobserwowałyśmy, że zahamował on żywotność komórek czerniaka (melanoma) i zmniejszył ich proliferację (mnożenie się – red.), natomiast komórki zdrowe rozwijały się normalnie – mówi chemiczka. – To naturalny związek pochodzenia roślinnego, stosowany już w kosmetykach. W literaturze naukowej znajdziemy informacje, że wykazuje działanie przeciwnowotworowe. Ale to nie jest lek, chodzi nam tylko o pielęgnację skóry. Można powiedzieć, że zaprezentujemy znany już surowiec w nowej odsłonie.

Na tej podstawie powstała koncepcja wyprodukowania specjalistycznej emulsji. Gdy dodatkowo pojawiła się możliwość sfinansowania dalszych prac przez Centrum Przedsiębiorczości Akademickiej i Transferu Technologii UMK w ramach programu Inkubator Innowacyjności 4.0, badaczki postanowiły skomercjalizować wyniki eksperymentu. Uczelnia zgłosiła główny składnik kosmetyku do patentu międzynarodowego, a emulsja obecnie jest już na ósmym poziomie gotowości technologicznej. – To dziewięciopunktowa skala, w której ostatni poziom jest równoznaczny z wprowadzeniem produktu na rynek  – tłumaczy dr Joanna Skopińska-Wiśniewska z Katedry Chemii Biomateriałów i Kosmetyków Wydziału Chemii UMK. – My już do niego zmierzamy: planujemy produkcję, projektujemy etykietę i myślimy o marketingu. To ostatnia prosta, która dla nas jest chyba najtrudniejsza, bo trzeba dograć najwięcej czynników.

Badaczki przyznają, że projekt rozpoczęły na czwartym poziomie gotowości technologicznej. Gdy zaczęły myśleć o komercjalizacji swoich odkryć, miały opracowaną recepturę kremu, jego „prototyp”. Później zleciły akredytowanemu laboratorium wszystkie badania niezbędne do raportu bezpieczeństwa produktu. Niektóre z nich mogły wykonać samodzielnie, ale nie chciały, żeby ktoś mógł podważyć ich autentyczność.

W kolejnych etapach chemiczki określiły grupę docelową, zleciły firmie zewnętrznej przygotowanie analizy rynku, poznały konkurencję. Wiedzą, że ona istnieje, ale jej produkty to przede wszystkim kosmetyki nawilżające, delikatnie kojące, ale bez „bonusa”, którym jest związek obecny w produkcie opracowanym przez naukowczynie z UMK. – Wiedziałyśmy, kto jest naszą konkurencją, miałyśmy wyceniony wynalazek, wiedziałyśmy, gdzie się plasujemy i pozostało podjęcie decyzji, co chcemy zrobić z tą wiedzą – mówi dr Kozłowska. – Zdecydowałyśmy, że jako spółka podejmiemy się wprowadzenia emulsji na rynek.

Preparat nie będzie tani, m.in. dlatego, że chemiczki postanowiły zlecić zaawansowane badania działania drażniącego na sztucznej skórze. – Ze względu na cenę tych badań niewiele produktów może się takimi pochwalić – mówi dr Kaczmarek-Szczepańska. – Kosmetyki nie mogą być testowane na zwierzętach, dlatego – żeby potwierdzić ich bezpieczeństwo – prowadzi się badania z wykorzystaniem sztucznej skóry. To nie jest wymóg, ale dodatkowa zaleta, potwierdzenie dla klienta, że kosmetyk nie wykazuje działania drażniącego. Tak naprawdę przetestowałyśmy wszystko, co było można i jesteśmy pewne, że nasz krem jest bezpieczny dla osób z delikatną skórą, wymagającą dobrego nawilżenia.

To nie lek

Krem skomponowany przez badaczki z UMK nie jest lekiem i nie można traktować jego stosowania jako profilaktyki czerniaka. Zmiany skórne należy sprawdzać i konsultować z lekarzami. Natomiast związek zawarty w produkcie, co udowodniono w badaniach, hamuje rozwój czerniaka. Dlatego emulsją mogą zainteresować się osoby z wyciętymi zmianami skórnymi oraz te z obciążeniem genetycznym czerniakiem. Wśród klientów z pewnością znajdą się też chorzy po radio- i chemioterapii, które powodują, że skóra jest bardzo wrażliwa, delikatna i sucha.

Przyczynia się to do dyskomfortu u chorych, a nasz produkt jest w stanie go zredukować – tłumaczy dr Skopińska-Wiśniewska. – Będzie o tym mówić deklaracja marketingowa na opakowaniu.

Preparatu mogą używać również osoby bez żadnych obciążeń i zmian skórnych. – Porównywałam próbki z produktami komercyjnymi dostępnymi na rynku, nasz produkt naprawdę ma bardzo dobre działanie nawilżające – zapewnia dr Kaczmarek–Szczepańska.

Na cenę kremu wpływają też koszty surowców, które szczególnie ostatnio bardzo szybko się zmieniają. – Zaczynając projekt myślałyśmy o zupełnie innych kwotach – przyznaje dr Skopińska-Wiśniewska. – W ciągu dwóch lat obserwowałyśmy przewrót na rynku. Drożeją surowce, opakowania, odczynniki chemiczne, utylizacja i produkcja. Musimy to wszystko policzyć, sprawdzić, ile finalnie będzie kosztowała produkcja i dopiero wtedy poznamy ostateczną cenę emulsji.

Krem onkologiczny autorstwa chemiczek wyprodukuje i wypuści na rynek spółka spin-off UMK – NatChemLab sp. z o.o. Ma ona podpisaną umowę licencyjną z toruńskim uniwersytetem na wyłączne wykorzystanie przedmiotu patentu. Emulsja będzie produkowana na zlecenie przez firmę zewnętrzną. Naukowczynie nie chcą ograniczać się jedynie do rynku lokalnego, dlatego krem będzie sprzedawany przez internet.

Przed ekspansją na sklepowe półki i do sieci kosmetyk musiał przejść szereg badań. Najważniejsze są te mikrobiologiczne, w których  sprawdza się czystość mikrobiologiczną, bezpieczeństwo, dobór układu konserwującego. Wymagane są też testy stabilności, czyli sprawdzenie, czy produkt może być przechowywany i bezpiecznie stosowany w określonym czasie. Prowadzi się również badania aplikacyjne pokazujące, jak zmieniają się parametry skóry po zastosowaniu danego produktu. Wszystko to reguluje rozporządzenie Unii Europejskiej nr 1223/2009 dotyczące produktów kosmetycznych.

Aby wprowadzić kosmetyk na rynek, trzeba go zarejestrować, przygotować raport bezpieczeństwa i wprowadzić do portalu notyfikacji produktów kosmetycznych. Te formalności, dla nas chemiczek, są chyba najtrudniejsze, dlatego wiele kwestii konsultowałyśmy z ekspertami w tej dziedzinie  – mówi dr Kozłowska.

„Kremu onkologicznego do pielęgnacji skóry dla osób po usunięciu zmian nowotworowych skóry” nie ma jeszcze na rynku, a już zbiera prestiżowe nagrody. W ubiegłym roku podczas międzynarodowych targów E-NNOVATE 2022 dostał złoty medal oraz nagrodę specjalną – Best National Innovation Award (najlepszy polski wynalazek). Dodatkowo pod koniec ubiegłego roku NatChemLab jako przedsiębiorstwo akademickie otrzymał tytuł Lidera Innowacji Pomorza i Kujaw.

Chemiczki z UMK planują już kolejne działania. Krem, który za kilka tygodni pojawi się w sprzedaży, jest przeznaczony do stosowania miejscowego. Linia NatChemLab Cosmetics w przyszłości ma powiększyć się o dwa kolejne produkty: balsam do ciała i kosmetyk tonizujący w formie roztworu, nie emulsji. – Kolejne produkty na pewno też będą wysokospecjalistyczne, ponieważ zależy nam na wdrażaniu na rynek naukowych rozwiązań – zapewniają badaczki i dodają, że pracując nad kolejnymi preparatami, będą dbać o naturalność, planetę, środowisko. Bliska jest im idea zero waste. Przyznają, że nie interesują ich produkty głównego nurtu, szukają własnych rozwiązań i śledzą światowe trendy kosmetyczne. Chemiczki chcą też walczyć z mitami dotyczącymi kosmetyków. Na stronie spółki zamierzają publikować artykuły demaskujące nieuczciwe chwyty marketingowe. – Ostatnio na wielu opakowaniach można przeczytać, że kosmetyk niemal w całości powstał ze składników naturalnych, ale trzeba pamiętać, że często nawet 80% lub więcej jego składu to woda – tłumaczy dr Kaczmarek–Szczepańska.

– Często pytam studentki i studentów, ilu kosmetyków używają – dodaje dr Skopińska-Wiśniewska. Przeważnie odpowiedzi oscylują wokół 15 i nie chodzi tu o panie robiące bogaty, wieczorowy makijaż, tylko o zwykłą studencką łazienkę. W każdej uzbiera się 10-12 kosmetyków. Proszę pomyśleć, ile to opakowań, ile plastiku. Chcemy to zmieniać.

portal.umk.pl | Marcin Behrendt

Studenci z UWM otrzymali finansowanie z programu „Studenckie koła naukowe tworzą innowacje”

Studenci z UWM otrzymali finansowanie z programu „Studenckie koła naukowe tworzą innowacje”

Studenci z Naukowego Koła Mikrobiologii Żywności „Kocuria” na Wydziale Biologii i Biotechnologii otrzymali ministerialne dofinansowanie na projekt badawczy.

Projekt, który otrzymał dofinansowanie w wysokości 68 tys. złotych nosi tytuł: Postbiotyki – naturalna alternatywa dla zapewnienia bezpieczeństwa mikrobiologicznego serów zagrodowych.

– Wiadomość, o tym, że projekt naszego koła otrzymał finansowanie przyjęliśmy z ogromną radością. Ja nie ukrywam, że satysfakcja z osiągnięć moich podopiecznych jest dużo większa niż z moich własnych. Niesamowicie miło jest obserwować, jak wyrasta grupa ambitnych młodych badaczy, wychodzących z inicjatywą podejmowania nowych wyzwań. Chciałabym zaznaczyć, że nie sugerowałam członkom koła tematyki projektu, to oni sami wyszli z inicjatywą, napisali projekt i przedstawili mi do dyskusji – mówi dr inż. Wioleta Chajecka-Wierzchowska, opiekunka koła „Kocuria”.

Autorami projektu są: mgr inż. Joanna Gajewska oraz mgr inż. Arkadiusz Zakrzewski, a w skład zespołu badawczego wchodzić będą: Zuzanna Byczkowska-RostkowskaAleksandra OworuszkoMateusz Prusak oraz Zuzanna Wasilewska.

– Otrzymanie dofinasowania stanowi dla nas paliwo do dalszego działania i rozwoju. Jest to dla nas wyróżnienie, ale także odpowiedzialność, aby doprowadzić projekt do końca. Wsparcie finansowe otrzymane z ministerstwa jest niesamowicie ważne, biorąc pod uwagę, że nasze badania opierają się na pracy laboratoryjnej, która wiąże się ze sporymi kosztami na zakup materiałów i odczynników. Ponadto uzyskanie grantu ministerialnego podnosi morale zespołu i przeciera ścieżki kolejnym pokoleniom, ponieważ w tegorocznej edycji po raz pierwszy beneficjentem konkursu są koła naukowe z UWM – przyznaje mgr inż. Joanna Gajewska, przewodnicząca koła.  

Postbiotyki, którymi zajmują się młodzi naukowcy to preparaty z nieożywionych mikroorganizmów i/lub ich składników, które przynoszą korzyść zdrowotną gospodarzowi. Istnieje wiele dowodów, że spożycie martwych komórek lub ich składników może znacząco wpłynąć na redukcję mikroorganizmów niekorzystnych dla konsumentów. Co ważne, zastosowanie postbiotyków w produkcji serów zagrodowych nie wpłynie na ich właściwości organoleptyczne i zachowana będzie zasada clean label (czysta etykieta), co nie pozwoli na rozwój mechanizmów oporności na używane środki bakteriobójcze.

Głównym celem projektu jest określenie możliwości zastosowania postbiotyków jako dodatek w produkcji serów zagrodowych. Mając na uwadze poprawę bezpieczeństwa mikrobiologicznego żywności, szczególnie minimalnie przetworzonej, jaką są sery zagrodowe, dodatek postbiotyków może znacząco wpłynąć na poprawę mikrobiologicznego bezpieczeństwa tych produktów.

Naukowe Koło Mikrobiologii Żywności „Kocuria” było także beneficjentem grantu rektora, dzięki któremu realizowano wspólny projekt badawczy z Kołem Technologów Przetwórstwa Surowców Roślinnych na Wydziale Biologii i Biotechnologii. Ponadto członkowie koła wielokrotnie prezentowali wyniki swoich badań na konferencjach i seminariach naukowych, za co niejednokrotnie byli nagradzani. Są też autorami rozdziałów w monografiach, publikacjach popularnonaukowych i naukowych.

Należy również odnotować, że w gronie 174 laureatów konkursu znalazło się jeszcze jedno koło z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego – to Międzywydziałowe Koło Biochemii Medycznej, które ma projekt pt.: Innowacja w nutrigenomice dla pacjentów ortopedycznych. Wysokość dofinansowania to 70 tys. złotych.

źródło: UWM

fot. Naukowe Koło Naukowe Mikrobiologii Żywności „Kocuria” 

Profesor Horst Kisch doktorem honoris causa UJ

Profesor Horst Kisch doktorem honoris causa UJ

Wybitny chemik, należący do światowej czołówki badaczy w obszarze fotokatalizy, autor prac, które przyniosły mu międzynarodowe uznanie został uhonorowany najwyższą godnością przyznawaną przez Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nadanie tytułu odbyło się 14 kwietnia w auli Collegium Maius podczas uroczystości, której przewodniczył prorektor UJ prof. Piotr Kuśtrowski.

Przesłankami do nadania prof. Horstowi Kischowi tytułu doktora honoris causa UJ były jego wybitne osiągnięcia w badaniach mechanizmów reakcji fotochemicznych i fotokatalitycznych z udziałem związków koordynacyjnych i materiałów półprzewodnikowych, w szczególności procesów fotosensybilizacji dwutlenku tytanu oraz pionierskie osiągnięcia prof. Kischa w zakresie wykorzystania fotokatalizy heterogenicznej w syntezie organicznej oraz procesach usuwania zanieczyszczeń wody i powietrza. Nie bez znaczenia były także wieloletnie związki z polskim środowiskiem chemików pracujących w obszarach chemii koordynacyjnej i fotokatalizy, a także ogromny wkład w rozwój chemii nieorganicznej na Uniwersytecie Jagiellońskim poprzez wspólne badania i staże naukowe, publikacje oraz udział w seminariach i konferencjach.

O nadanie wyróżnienia wnioskowali profesorowie Wydziału Chemii UJ, którzy chcieli w ten sposób podkreślić wyjątkowe zasługi profesora Horsta Kischa, emerytowanego pracownika Instytutu Chemii Nieorganicznej Uniwersytetu Fryderyka Aleksandra w Erlangen-Norymberdze, zarówno w zakresie pracy naukowej jak i czterdziestoletniej współpracy z tym wydziałem.

Jak zostało to podkreślone w laudacji wygłoszonej przez dziekana Wydziału Chemii UJ prof. Wojciecha Macyka, bogaty dorobek profesora Kischa znany jest przede wszystkim z prac związanych z fotokatalizą heterogeniczną. Profesor należy do wąskiego grona najbardziej rozpoznawalnych naukowców na świecie podejmujących tę tematykę. Znany jest głównie ze swoich pionierskich prac nad wykorzystaniem fotokatalizy heterogenicznej w syntezie organicznej oraz z badań nad fotosensybilizacją (fotouczulaniem) dwutlenku tytanu na światło widzialne.

Opracowane przez prof. Kischa fotokatalizatory zostały skomercjalizowane i są obecnie stosowane jako składniki fotoaktywnych farb. Powodują one skuteczne usuwanie odorów i lotnych związków organicznych stanowiących jedno z głównych zanieczyszczeń powietrza. Profesor Horst Kisch w swoim dorobku posiada około 225 publikacji, które były cytowane ponad 12 000 razy. Indeks Hirscha profesora aktualnie wynosi 51. Na publikowanych w ostatnich latach listach 2% najlepszych naukowców świata profesor Horst Kisch plasuje się na wysokich pozycjach, w pierwszych 2 promilach najlepszych badaczy.

Z krakowskiego punktu widzenia na szczególną uwagę zasługuje współpraca profesora Kischa z Uniwersytetem Jagiellońskim, która rozpoczęła się we wczesnych latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Od tego czasu pracownicy i studenci wielokrotnie odwiedzali laboratoria Kischa w Erlangen w celu prowadzenia krótko- i długoterminowych badań. Trzech absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego ukończyło tam studia doktoranckie, jeden student przygotował pracę magisterską, jedna osoba przebywała na 2-letnim stażu podoktorskim.

– Miałem okazję poznać profesora Kischa w 1997 roku, kiedy wyjechałem w ramach rozpoczynanego właśnie doktoratu na roczne stypendium do jego zespołu. Losy potoczyły się jednak trochę inaczej – spędziłem w Erlangen pięć wspaniałych lat, broniąc tam doktorat i odbywając dwuletni staż podoktorski. W Erlangen nauczyłem się bardzo wiele, co było możliwe dzięki temu, że miałem szczęście być częścią Arbeitskreis Kisch. Profesor zawsze nas motywował, inspirował i rozbudzał ciekawość świata chemii, a także uczył cierpliwości, której być może sam nauczył się będąc zapalonym wędkarzem. O tym, że mu się to udało świadczą nie tylko publikacje, ale również losy jego doktorantów i postdoców, z których sześciu zostało profesorami – wspominał prof. Macyk.

Horst Kisch urodził się w 1942 roku w Bystrzycy, która leży w środkowej części Rumunii na terenie Transylwanii (Siedmiogrodu). W latach 1960-1967 studiował chemię w Uniwersytecie Wiedeńskim. Pracę doktorską, którą pisał pod kierunkiem prof. O. E. Polansky’ego, obronił w Uniwersytecie Wiedeńskim w roku 1969. W latach 1970-1984 pracował w Max-Planck-Institut für Strahlenchemie, Mülheim a.d. Ruhr. W 1977 roku habilitował się w Uniwersytecie Dortmundzkim w dziedzinie chemii organicznej. W latach 1984-2008 pracował jako profesor chemii nieorganicznej w Uniwersytecie w Erlangen-Norymberdze. [uj.edu.pl]

UMK: „Innowacyjny (eco)materiał do zastosowania w rolnictwie i ogrodnictwie” – wynalazek dr Agnieszki Richert i dr hab. Grażyny B. Dąbrowskiej, prof. UMK

UMK: „Innowacyjny (eco)materiał do zastosowania w rolnictwie i ogrodnictwie” – wynalazek dr Agnieszki Richert i dr hab. Grażyny B. Dąbrowskiej, prof. UMK

Przedmiotem nagrodzonego wynalazku jest metoda wytwarzania (eko)folii z polilaktydu z dziegciem, czyli  produktem suchej destylacji drewna. Dzięki temu komponentowi uzyskano materiał o czekoladowym zabarwieniu, który posiada korzystne właściwości użytkowe, barierowe oraz bakteriostyczne względem mikroorganizmów patogennych. Zalety te sprawiają, że produkt wyróżnia się szerokim spektrum zastosowań, m.in. w ogrodnictwie, rolnictwie i przemyśle opakowaniowym. Jak pokazały badania, po zakończonym czasie użytkowania wyrób jest podatny na biodegradację w środowisku wodnym, w glebie lub kompoście. 

Targi „E-INNOVATE International Innovation Show” odbywają się w Bydgoszczy i są jednymi z najbardziej znanych oraz rozpoznawalnych w naszym regionie światowych wydarzeń wystawienniczych, odwiedzanych przez rzeczoznawców rozmaitych specjalizacji naukowych i przemysłowych. Podobnie jak poprzednie edycje, również tegoroczna, skupiła znamienite, innowacyjne globalne wynalazki.

Brązowy medal to nie pierwsza nagroda dla UMK za opisywany wynalazek. Ma on na swoim koncie także złoty medal na Międzynarodowych Targach INTARG 2021 w Katowicach, oraz kolejne złoto i nagrodę specjalną w Morocco na Innovation Week in Africa „IWA 2021”.

Badania są finansowane w ramach projektu realizowanego przez Centrum Przedsiębiorczości Akademickiej i Transferu Technologii z programu Ministerstwa Edukacji i Nauki pn. „Inkubator Innowacji 4.0” (umowa nr MNISW/2020/331/DIR) w ramach projektu pn. „Wsparcie zarządzania badaniami naukowymi i komercjalizacją wyników prac B+R w jednostkach naukowych i przedsiębiorstwach”, Program Operacyjny Inteligentny Rozwój 2014-2020, Działanie 4.4, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

źródło: https://portal.umk.pl